- Znowu pudło!
Lily opuściła
głowę. Nie potrafiła skupić się na rzeczach, które zazwyczaj
wychodziły jej z palcem w nosie.
- Co się dzieje? -
zapytał nauczyciel, podchodząc do dziewczyny. - Nigdy nie miałaś
tylu niecelnych strzałów, co dzisiaj.
Faktycznie. Lily
była jedną z najlepszych łuczniczek w Rivendell – wszyscy o tym
wiedzieli. Zaczęła naukę jako dziecko i jej ojciec bardzo dużo od
niej wymagał. Sam jeszcze przed wypadkiem świetnie strzelał i
zajmował bardzo wysoką pozycję społeczną. Później nie mógł
już walczyć, więc wszystkie swoje ambicje przelał na córkę.
- Mam gorszy dzień.
- Lily wróciła myślami do teraźniejszości i spojrzała na
nauczyciela.
- Akurat dziś,
kiedy król przyszedł na inspekcję? Wiesz, że gdybyś się
postarała, mogłabyś trafić do jego prywatnej gwardii? Taki
zaszczyt dla ciebie i dla mnie, to byłoby coś niezwykłego! -
Mirion kręci głową z niezadowoleniem. Ta mała była jego
nadzieją! Poświęcił tyle czasu na jej szkolenia i treningi, po
to, by ona teraz zniszczyła wszystkie jego marzenia. - Dostajesz
ostatnią szansę! Ta strzała ma trafić w sam środek tarczy, bo
inaczej nie ręczę za siebie! - rzucił, podając jej grot.
Lily westchnęła.
Nie chciała już więcej próbować, a co więcej – nie chciała
wcale trafić do gwardii króla. Ale co zrobić. Napięła mocno
cięciwę łuku, wycelowała i wystrzeliła, strzałę, która
poszybowała w stronę celu.
3 godziny
wcześniej
-
Aaa, nie wierzę! - Wszystkie osoby siedzące w pomieszczeniu jak na
zawołanie zasłoniły swoje uszy.
-
Sophie, ostrzegaj, kiedy następnym razem będziesz chciała użyć
swojego głosu w ten sposób – rzucił jeden z chłopaków.
-
No ale nie udawajcie, że nie jesteście podjarani tym, że
przyjeżdża do nas sam król!
-
Wyluzuj, przecież i tak wszyscy wiemy, kto trafi do jego osobistej
gwardii.
Wszystkie
spojrzenia skierowały się w stronę Lily.
-
Przestańcie, jeszcze nic przecież nie wiadomo…
-
Wiadomo tyle, że jesteś najlepsza z nas wszystkich – westchnęła
Susan.
-
Taa, smutna prawda, z którą już dawno się pogodziłyśmy –
dodała Ann.
Lily,
Sophie, Susan i Ann były najlepszymi przyjaciółkami od
najmłodszych lat. Poznały się w szkole i w zasadzie, odkąd
pierwszy raz się zobaczyły były nierozłączne. Lata spędzone
wspólnie na strzelnicy pod okiem Miriona jeszcze bardziej je
zbliżyły.
-
Odwalcie się. - Lily pokazała dziewczynom wystawiony język. - Poza
tym bez was i tak nigdzie się nie wybieram.
-
Bez nas? Myślałam, że chodzi o Alego… - powiedziała Ann,
unosząc znacząco brwi.
-
No tak, przecież ten biedny chłopaczyna nie wytrzyma bez ciebie
nawet minuty…
-
Przestań Su! To, że ty nikogo nie masz, nie oznacza, że możesz
się wyzłośliwiać na innych! - Sophie stanęła w obronie
przyjaciółki.
-
No co? Ja tylko mówię, jak jest. Nasze gołąbeczki są praktycznie
nierozłączne! - broniła się Susan.
-
O wilku mowa! - ze śmiechem wtrąciła Ann.
Do
pokoju właśnie wszedł młody chłopak, którego zdecydowanie można
by określić mianem przystojnego. Dość wysoki, ciemnowłosy, o
pięknych, niebieskich oczach i przeszywającym spojrzeniu. Nawet
przez koszulkę było widać umięśnione ręce i płaski brzuch.
Kiedy tylko zobaczył Lily, uśmiechnął się, odsłaniając przy
tym śnieżnobiałe zęby.
-
Kochanie! - Lily, nie czekając na nic rzuciła się w jego ramiona.
-
A potem próbujecie wmawiać mi, że to nieprawda – burknęła
Susan pod nosem. - Idę przygotować sprzęt, do zobaczenia później!
-
Zaczekaj, idziemy z tobą – obie pozostałe dziewczyny również
podniosły się ze swoich krzeseł.
-
Jak się czujesz? - zapytał Ali, kiedy przyjaciółki opuściły już
pokój.
-
Świetnie – skłamała Lily. - Zresztą, ta wizyta, to pewnie tylko
formalność. Nie sądzę, żeby król chciał zawierzać swoje życie
jakimś dzieciakom, tylko dlatego, że potrafią strzelać z łuku.
-
Skąd wiesz? Poza tym, to dla ciebie ogromna szansa.
Lily
spojrzała na chłopaka smutnym wzrokiem.
-
Dobrze wiesz, że nie potrafiłabym wyjechać i żyć z dala od
ciebie.
-
A ja nie będę umiał funkcjonować z myślą, że przeze mnie
straciłaś, być może, najlepszą okazję w swoim życiu, żeby się
stąd wyrwać i awansować.
-
Guzik obchodzą mnie wszystkie awanse świata! Ja po prostu chcę tu
zostać. Z tobą.
-
Mała, wiem. Ja też z jednej strony tego pragnę. Ale z drugiej
wiem, że zasługujesz na wszystko, co najlepsze. A przecież, jeśli
trafisz do pałacu, to nadal możemy się widywać...
-
Ale, zrozum, ja tak nie chcę – przerwała mu Lily.
-
Proszę cię tylko o jedno. - Ali spojrzał swojej dziewczynie
głęboko w oczy. - Zdajmy się na los. Zrób to najlepiej, jak
potrafisz. Jeśli cię nie przyjmą, to trudno. A jeśli tak, to
znajdziemy jakiś sposób, żeby być razem. Obiecujesz?
-
Dobrze – odpowiedziała, ledwo pohamowując łzy cisnące się do
oczu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz